czwartek, 13 czerwca 2013

Why can't people just think?



Zaczęło się od tysiąca godzin spędzonych nad książkami i mozolną nauką. Jednak on nie odczuwał tego w sposób bolesny. Dla Sherlocka było to przyjemnością. Dokształcanie się, poszerzanie swoich horyzontów. Biblia była jedną z ciekawszych lektur. Starał się być wzorowym przykładem wierzącego człowieka. Ze złotym krzyżykiem na szyi i podręczną biblią przy piersi wędrował pomiędzy innymi ludźmi "na poziomie". Książka stała się dla niego najbliższym przyjacielem, jednakże ludzie nie byli mniej intrygujący.



W pałacu zaczynał od stajni. Potem kolejno zmieniał się jego ubiór i pozycja. Dostawał coraz poważniejsze zadania, które spełniał bez mrugnięcia okiem. Nawet, gdy chodziło o zabójstwo wskazanego człowieka. Wykazywał się wtedy silną psychiką i wypełniał bezlitosne rozkazy. Choć jego dłoń wędrowała do krzyżyka zawieszonego na złotym łańcuszku, to druga wymierzała kare śmierci. Nie mógł jednakże narzekać - zdobył przyjaciela, poznał najpiękniejsza kobietę na świecie. Zatracił się w niej po uszy, a ona odwzajemniła ta fascynację. Nie minęło wiele czasu, a już byli szczęśliwie zaręczoną parą.

Jednak na jego drodze stanął niewinnie wyglądający plik papieru. To niewiarygodne jak parę kartek może zniszczyć życie. Tym bardziej, gdy jakiś idiota postanowi zdradzić państwo, a potem wrobić twoją ukochaną. Może jeszcze by się jakoś ułożyło, gdyby nie ten piekielny patriotyzm. To głębokie poczucie, że powinien postąpić dobrze i złoty krzyżyk, który ciążył w innym wypadku. Na koniec doszły konsekwencje. Pożar domu jeszcze by jakoś przeżył, gdyby nie widok spalonych na wiór rodziców. Ktoś opowiedział mu okropną historię o młodej kobiecie, co była jego narzeczoną. Dokładnie ze szczegółami opisano mu jej zgwałcenie i zabójstwo. Chłopca stajennego też nie znalazł. Wtedy to właśnie wyparł się swojego Boga i pozwolił sobie na chwilę płaczu.



Decyzja o zaciągnięciu się na piracki statek nie była łatwa. Ale skoro już wywieszają za nim listy gończe, a jego Bóg nie istnieje, to nie ma nic do stracenia. Ze swoim charakterem łatwo zdobył opinię potwora wśród cywilów, a porządnego pirata na statku. Może uważali, że się podlizuje, że jest dziwny i inny, ale darzyli go szacunkiem. Nigdy nie zapomniał o krzywdach wyrządzonych mu przez Anglię i tym chętniej brał udział w abordażach angielskich statków. Szabla i krew nie ciążyły już od tond na jego sumieniu tak, jak za czasów "sprawiedliwego i uczciwego" Smitha. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz