Monita Martinez
dziewiętnaście lat || kurtyzana || w Port Royal od zawsze
Nikt nigdy nie pyta o jej historię, a ona nigdy jej nie opowiada. Nie ma w niej nic ciekawego. Jej matka pochodziła stąd, także była kurtyzaną, jej najnowszy klient był kapitanem jednego z pirackich okrętów i to właśnie on zabrał ją na morze. Piraci zaatakowali nie ten okręt co trzeba. Dobrze uzbrojeni Hiszpanie wymordowali wszystkich. Pozostawili przy życiu tylko młodą, przerażoną kurtyzanę. Zabrali ją ze sobą. Co dzień do jej niewielkiej celi przychodził bosman, niejaki Herman Martinez. Nie chodziło o to po co mężczyźni chodzą do kurtyzany. On z nią rozmawiał. tylko, albo i aż.
Nim dopłynęli do najbliższego portu zakochał się. Pomógł jej wrócić do Port Royal i zamieszkał tam wraz z nią. Jednak pieniądze po roku się skończyły, a na świecie pojawiła się maleńka Monita. Herman zaciągnął się więc na statek, jednak nigdy nie wrócił, ale młoda kobieta czekała na niego, naprawdę długo. Całymi dniami siedziała w oknie, lecz umarła nie doczekawszy się ukochanego. Niektórzy mówią że umarła z rozpaczy. Monita miała wówczas piętnaście lat.
Uratowała ją wtedy Betty Ross, przyjaciółka jej matki. Dała jej dach nad głową i pracę, którą rozpoczęła ledwie dwa lata po śmierci matki. Stała się kurtyzaną, tak jak ona. Liczyła na historię miłosną jak jej matki, tyle że z happy endem. Trafiła do kapitana jednego z pirackich statków. Pokochała go, jednak ten romans nie skończył się tak jak by tego pragnęła. Niektórzy mówią, że złamał jej serce, inni że przy nim zrozumiała jacy są mężczyźni. Jaka jest prawda? Monita ci raczej tego nie powie. W każdym razie efekt tego był taki że przestała marzyć, wyzbyła się złudzeń. Nie gardzi mężczyznami, nie nienawidzi ich. Na jej szacunek musi tak samo zapracować kobieta jak i mężczyzna.
Monita traktuje swoją pracę jak każdą inną. Nie ma do niej zbyt emocjonalnego podejścia i to sprawia, że jest jedna z najlepszych.
Twierdzi, że nie umie kochać.
[Ja mam kilka technicznych 'ale' do karty. Otóż tak - ta kurtyzana, znaczy matka, miałaby raczej celę, nie kajutę, nie była nikim wyjątkowym na statku. Po drugie - kobieta na pokładzie przynosi pecha i większość się tego zabobonu trzyma. Po trzecie - Liczyła na historię miłosną jak jej matki, tyle że z happy endem. Trafiła do kapitana jednego z pirackich statków. Pokochała go, jednak ten romans nie skończył się happy endem. - powtórzenie. Zamiast 'happy end' mogłabyś napisać po prostu po polsku 'szczęśliwe zakończenie' i już nie razi w oczy. Po czwarte - W każdym bądź razie jest wyrażeniem błędnym. Usuń 'bądź' i będzie już dobrze.
OdpowiedzUsuńPonadto witam na blogu i zapraszam do wątków z którąś z moich pań. ;)]
Anamaria | Rosa
[No to ja przywitam, panią :D I zaproszę ładnie do Kyle'a, może jakiś wątek się stworzy :)]
OdpowiedzUsuń[Witam :) Zapraszam do Jina.
OdpowiedzUsuńPS. postać mi się bardzo podoba :3]
Jin
[Dzień dobry. :) W pewnym sensie Monita jest taką niewinną osobą. I, prawdę mówiąc, spodobała mi się Twoja postać. Niestety nie mam żadnego pomysłu na wątek.]
OdpowiedzUsuńGinewra
[Dobry! Kurtyzana ? Pewnie zna Szkieleta, w końcu to taki typowy kobieciarz xD No, zapraszam do wątku.]
OdpowiedzUsuńSzkielet.
[Keira <3 W końcu ktoś z Port Royal. Witam! :)]
OdpowiedzUsuńRegana
[Cześć, witam cię na blogu. Zgodzę się z Reganą - w końcu Port Royale, miło ujrzeć prawdziwą mieszkankę.
OdpowiedzUsuńZapraszam oczywiście do wątku z kapitanem Morganem Kerrem. Mogę nawet zaproponować pomysł, choć nie wiem czy będzie ci pasował - Monita po przeczytaniu karty wydaje się dość delikatna, ale jednak ma w sobie jakiś spryt, więc kto wie :)
Proponuje pewien lekki pakt między Monitą, a Morganem, ale od początku...
Powiedzmy, że kurtyzany ostatnio mają dość dużo pracy. Wielu piratów wraca z rejsów, jednak wśród nich szczególnie wyróżnia się jeden (tu imię dowolne), którego statek wprost zatapiał się od ilości towarów. Okazuje się, że zna on jeszcze więcej godnych złupienia statków. Wszystkie kursy i plany rejsowe owych statków nosi przy na stronach w drobnej sakiewce. Mogłoby to się dostać w ręce Monity, a ona czując lukratywny interes chciałaby komuś sprzedać te plany. Tutaj mógłby wkroczyć Kerr. Jednakże nie będzie to takie proste - okradziony pirat będzie pragnął zemsty, a ludzie Morgana rozpierzchli się po porcie w związku z powrotem po długim rejsie. Nasza dwójka będzie musiała radzić sobie sama... :)
Wiem, że to trochę długie i w ogóle, ale trochę akcji nam się przyda myślę. Jednak jeśli masz jakiś pomysł pisz śmiało!
Pozdrawiam]
Morgan Kerr
Doskonale pamiętała dzień, w którym postawiła swoją stopę na deskach karczmy po raz pierwszy. Nie było w środku prawie nikogo, a wzrok mężczyzn, którzy upijali się tam w samotności rumem zwróciły się właśnie w stronę dziewczęcia o złocistych włosach i błękitnych oczętach, o smukłej sylwetce oraz łagodnym, uroczym uśmiechu. Było w niej coś nieludzkiego. Coś, co przyciągało ich do niej. Nie wiedziała, że każdy klient płci przeciwnej rozbierał dziewczę wzrokiem na każdym kroku. Mijały miesiące, a Rosa wciąż była pożądana tak samo jak na początku. Po prostu żaden z mężczyzn jej nie miał. Zakazany owoc kusi najbardziej. Ale skąd o tym może wiedzieć kobieta, która została wyrzucona z morza?
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy już słyszeli historię o litościwym Jonesie i jego żonie Margaret, którzy przygarnęli do domu sierotę, chroniąc ją tym samym przed trafieniem do któregoś z zamtuzów. Bzdura jakich mało, ale dość wiarygodna.
Marge wyszła na chwilę na zaplecze, żeby przygotować kilka zamówionych potraw (umiejętności kulinarne Rosy ograniczały się do przyozdobienia warzywami), zostawiając Rosę samą na pastwę klientom, Jones załatwiał w mieście kolejne porcje alkoholu i pożywienia. Uśmiechnęła się ładnie do klienta, po czym zaczęła nalewać do kufli rumu, aby następnie ułożyć wszystko na tacach i zanieść gościom. Miał ze sobą kobietę – kurtyzanę, lecz Rosa przywykła do tego widoku. Rozdała mężczyznom rum, po czym spojrzała na kobietę.
- Tobie również podać rum?
- Usiądź z nami, malutka! – krzyknął jeden z piratów i łapiąc od tyłu za biodra blondwłose dziewczę usadowił je sobie na kolanach. Rosa jedynie zaśmiała się uprzejmie i zatrzymała dłonią usta mężczyzny, gdy tylko załapała, że zamierzał podarować jej niezbyt przyjemny pocałunek.
- Mam pracę, panowie – trzepnęła uroczo rzęsami. – Więc podać ci coś? – znów spojrzała na kurtyzanę. Jeszcze nie wstała, nie wstydziła się bliskości (nadal nie potrafiła się do końca przyzwyczaić, że wystawianie na widok publiczny nagich piersi niezbyt dobrze świadczy o młodej damie), ale nie zamierzała też dać się wciągnąć w te zabawy.
Rosa
Postać z charakterem i intrygującą historią, zapowiada się świetnie!
OdpowiedzUsuńSzkielet wszedł do burdelu z beznamiętną miną. Często tutaj bywał. Tak, zdecydowanie często - całe to towarzystwo już go znało. Dziewczęta uśmiechały się do niego zalotnie i machały dłonią, by zachęcić starego groźnego pirata do szybkiego numerku.
OdpowiedzUsuńPodrapał się po brodzie, ruszył wąskim korytarzem i wszedł do pokoju Monity. Znał kobietę od kilka lat; nie pasowała tutaj. Była inna, i gdyby tylko mógł, chętnie wyciągnął by ją z tej rudery, dał nową teraźniejszość i kazał już nigdy nie parać się tą robotą. Ale Szkielet był tylko piratem, i gdyby jednak pomógł tej kobiecie stanąć na nogi, co wtedy ?
Zobaczył na jej policzkach łzy.
-Czemu płaczesz, najdroższa ? - zapytał. Podszedł do kobiety i starł dłońmi jej łzy, po czym delikatnie ucałował czoło.
Szkielet.
-Rozumiem.
OdpowiedzUsuńTak. Jack. Przygarnął mocniej kobietę do siebie, gładząc jej plecy. Zdecydowanie domyślał się, co mogło stać się tutaj pod jego nieobecność - Jack wiele razy mówił, że nie chce by Monita była dłużej kurtyzaną. Ale nic z tym nie robił, wypływał, kiedy ona zostawała sama, bezbronna, bez pieniędzy.
-Już wszystko dobrze, kruszynko.
Szkielet.