niedziela, 1 czerwca 2014

Historia

Srebro najczulszych słów. Milczenia złoto. Nadziei wielki szmaragd ciężką forsę wart. Korale tęsknoty. Perły łez.
Panowie, oto ma stawka rzucona dziś na jedną, jedyną z kart.

N
ie liczyły się dni. Był tylko ocean i jego tajemnice. Nie liczyły się lata. Nie liczyła się śmierć. Ważne, aby przeżyć. W stadzie czy nie – nieważne. Każda musiała dbać o siebie, wśród morskich głębin nie ma miejsca na uczucia. Ale zdarzają się wyjątki…
Żyły raz dwie syreny, niemal identyczne. Rosa i Alga były dla siebie jak siostry. Spędzały razem czas, polowały, śpiewały, bawiły się wśród sztormów. Gdzie jedna, tam i druga. Nie dało się spotkać ich osobno. Zawsze wypływały razem, dzięki czemu mogły przyczaić się na groźniejszych przeciwników i zachwycić ich swoim wdziękiem. Były nierozłączne. Do czasu.
Rosa wiedziała, że to niebezpieczne. Nie mogły sobie pozwolić na polowanie aż tutaj. Alga wspięła się na skałę, aby rzucić okiem na okolicę. Zauważyła ogromny statek. Rosa została w wodzie; bała się. Alga zaczęła śpiewać. Statek nadpłynął, spuścił szalupę. Lecz były tam osoby inteligentniejsze. Gdy tylko Rosa oddaliła się na moment, Alga została schwytana i zabrana. Słysząc krzyk i syczenie syreny, natychmiast udała się z powrotem. Na próżno. Ogromny statek już odpływał. W akcie rozpaczy, rzuciła się w pogoń za nim, nie mając żadnego planu, jak zdejmie z pokładu swoją ukochaną Algę. I faktycznie – nie zdążyła tego zrobić. Sztorm, który tak kochała, stanął przeciw niej. W dodatku rozpętała się bitwa morska. Blaski, huki i nagły ból. Straciła przytomność. Było już za późno.
Obudziła się w przyjaznym pokoiku. Była na lądzie – a zamiast swojego pięknego ogona miała dwie bezużyteczne nogi. Była człowiekiem, tak jak kobieta, która przyszła sprawdzić stan dziewczęcia. Wtedy jeszcze nie widziała. Jednak gdy błysnęły jej kły – wszystko było jasne. Rosły mężczyzna złapał za gardło potwora i przytwierdził do łóżka. Nie szczypał się, nie był delikatny. Poczekał, aż syrena straci siły i zacznie się dusić z powodu braku tlenu. Wtedy ją zostawił i zabrał żonę z pokoju.
Kolejne dni były dla niej męczarnią. Gdy tylko próbowała wstać, upadała natychmiast na ziemię. Każdy postawiony krok bolał jak spacer po tłuczonym szkle. Dlatego pozostawała w łóżku. Sama, bez jedzenia, niemal naga pod pościelą. Po dłuższym czasie już nie atakowała. Po prostu patrzyła i nie odzywała się. Nie miała sił. Kobieta nadal przychodziła i przynosiła wodę oraz jedzenie, które zaczynało smakować. Powoli wracała do formy, lecz nie była już wrogo nastawiona.
Kolejne dni spędziła na nauce chodzenia. Zajęło jej to czasu, lecz w końcu mięśnie zaczęły odpowiednio pracować. Wtedy zaczęła nosić kolorowe sukienki. Całe dnie spędzała w swoim pokoju, słuchając opowieści Margaret na temat toczonego życia na dole.
Dzień, w którym po raz pierwszy zeszła na ląd, był wyjątkowy. Pamiętała – karczma była wtedy niemal pusta. Wzrok każdego mężczyzny zwrócił się wtedy w jej stronę. Każdy chciał ją dotknąć, porozmawiać, przygarnąć. Odpowiadała wtedy szerokim uśmiechem. Dla każdego znalazła czas. Następnego dnia Czarna Kotwica była już pełna ludzi.
Relacja dwóch syren nie była wcale tak mocna, na jaką wyglądała. Rosa poświęciła się życiu na lądzie, które przypadło jej bardziej do gustu. Czasami jednak wraca do morza. Czasami rozmyśla, gdzie może być teraz Alga. Czy została sprzedana? Czy nadal jest jednak atrakcją na jakimś statku? Czasami tęskni. Czasami wspomina.