czwartek, 10 lipca 2014

...

Czy słyszysz ten głos dochodzący od strony portu? Wabi Cię swoim urokiem. W pobliżu nie ma nikogo, więc bez przeszkód możesz oddać się rozkosznemu nasłuchiwaniu. Ale to Ci nie wystarcza. Podejdź bliżej. Nie obawiaj się,  nie ma w tym prawie niczego złego. Śpiew staje się coraz donośniejszy i w końcu widzisz osobę, która wydaje tak miłe dla ucha dźwięki. Muszę się zbliżyć jeszcze trochę – myślisz. Podchodzisz do kobiety, która do połowy zanurzona w wodzie zdaje się Ciebie nie widzieć. I chociaż na ulicy nie zwróciłbyś uwagi na kobietę tej urody, teraz wydaje Ci się ona niezwykle atrakcyjna. Znajdujesz się już wystarczająco blisko, aby jej dotknąć. Wystarczy wyciągnąć rękę. I nagle czujesz przerażający ból. 


Ginewra

Zmniejszająca się liczba głupców przybywających do zatoki zmusiła ją do częstych wędrówek w poszukiwaniu pożywienia. Na pokładach statków, napotkanych podczas drogi, znalazło się wiele łakomych kąsków, które pozwoliły tymczasowo zaspokoić lub niekiedy jedynie stłumić głód. Przemierzając głębiny morskie, natknęła się na niezwykle duże skupisko ludności. Mimo że początkowo instynkt nakazywał jej natychmiastową napaść w celu uzyskania mięsa, to ostatecznie zdołała się opanować. Od pierwszego ujrzenia Portu Royal, którego nazwę  zbiegiem okoliczności usłyszała podczas rozmowy miejscowych, przypływa tutaj bezustannie. Przede wszystkim wraca do tego miejsca, aby uciszyć łaknienie. Jednak to nie jest jej jedyny cel.

Ludzie od zawsze byli dla niej bezwartościowymi istotami, którymi z łatwością można manipulować. Odwiecznie dają się zwodzić. Szczególnie łatwowierni są ci mężczyźni, którzy bez trudu pozwalają się mamić w oczekiwaniu na przygodną zabawę. W każdym razie ich rozczarowanie nie trwa długo. Nie ma wątpliwości, że Ginewra uważa się za lepszą od nich wszystkich. Jednak od chwili, gdy po raz pierwszy ujrzała ludzi wykonujących przeróżne czynności na lądzie, po nasyceniu głodu, z zaciekawieniem przypatruje się ich zachowaniom  i zwyczajom. Pomimo że do większości rzeczy podchodzi obojętnie, to dosyć polubiła obserwowanie tych stworzeń. 
...
Dzień dobry! Serdecznie zapraszam wszystkich chętnych do wątków. ^^

15 komentarzy:

  1. [Witam ładnie koleżankę-syrenkę. ;3 Ja od razu z propozycją wątku. Rosa przechadza się często po plaży. Może usłyszeć śpiew, który będzie bardzo znajomy, w końcu sama jest syreną. Podejdzie bliżej, zdziwiona, i zobaczy tam jedną 'z nas', czyli Ginewrę, którą troszkę zaskoczy fakt, że tym razem przybyła kobieta - ale mięso to mięso. Zaatakuje Rosę, która doskonale będzie wiedziała, jak się obronić (syreny zawsze mają jedną taktykę xD), co jeszcze bardziej zaskoczy Gin. Tak może zacząć się znajomość tych dwóch poróżnionych syren - Rosa uważa ludzi za stworzenia fascynujące, a Gin nie. Może nawet gardzić moją postacią, że dała się 'oswoić'.]

    Rosa Williams

    OdpowiedzUsuń
  2. [Kolejna syrenka :3 Nie mam nic innego do powiedzenia czy do dodania, więc zapraszam do wątku z Szkieletem :)]
    Szkielet.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Okej, to mogę poczekać na zaczęcie. ;3 Wszystko mi odpowiada.]

    Rosa

    OdpowiedzUsuń
  4. [Wolałabym omówić co nieco. Na pewno spotkają się w Port Royal xD ]
    Szkielet.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witam serdecznie kolejną syrenę.
    Karta kusi, od samego początku do ostatnich zdań. Czuć to ulotne, nieuchwytne piękno. Doprawdy kłaniam się i gratuluje za takie rozpisanie postaci.
    Oczywiście zapraszam do wątku, choć niestety nie mam żadnego pomysłu, który mogłabym zaproponować syrenie "w wodzie". Morgan ma do czynienia z jedną syreną, przetrzymuje ją na statku jako "zwierzątko" i na sprzedaż, jednak nie wiem czy to coś pomoże w wątku.
    Mimo to zapraszam :)]

    Morgan Kerr

    OdpowiedzUsuń
  6. [Urzekające zdjęcie, ładna karta. Witam serdecznie na blogu :)]

    Regana

    OdpowiedzUsuń
  7. [Szkielet nie lubi za bardzo lądu, wiec może spotkaliby się na plaży. Szkielet z butelką rumu siedziałby na brzegu i grał na gitarze, kiedy z wody wyszłaby syrenka ? :3]

    Szkielet.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Nie ma za co, pochwała w pełni zasłużona. Naprawdę karta wyjątkowo ładna :)
    Morgan wyprowadza czasem syrenę na pokład, by "zaznała" trochę ruchu, więc wtedy mogłaby ją usłyszeć/zauważyć. Jeśli jednak dasz mi jeszcze czas, może dzień, postaram się wymyślić coś naprawdę fajnego i pokręconego, byśmy mogły sporo dłużej popisać. Jednak to twój wybór, a pomysł z próbą ratunku - zacny, nie powiem, że nie ^^]

    Morgan Kerr

    OdpowiedzUsuń
  9. Ląd, miejsce tych wszystkich zapijaczonych gęb, oszustw i krwi. Dalej była tylko korupcja, dziwkarstwo i mistycznie wierzenia w jednego, prawdziwego Boga. Ale ludziom nie przeszkadzał ten chaos, ten fałsz - oni się tutaj urodzili. Nie znali niczego innego, czegoś co mogłoby im się wydać lepsze, doskonalsze, czystsze.
    Gdy Latający Smok dobił do brzegu, Szkielet opuścił swoją kajutę i powoli zszedł. Naciągnął bardziej kapelusz na twarz. W przeciwieństwie do swoich pirackich pobratymców, wolał gdy cały czas pływali po wodach. Szkoda, że nikt nie podzielał zdania starego, groźnego pirata. Ale szansa dotknięcia lądu, równała się z wielkim piciem, i dziewkami. Szkielet znany był tutejszym dziewczętom; krążyły opowiastki, że przespał się z większą częścią Port Royal – a on nie zaprzeczył, i nie potwierdził plotek.
    Usiadł na piaszczystym podłożu z butelkę rumu w ręce i gitarą.
    Słońce chyliło się ku zachodowi. Niebo zamalowało się pomarańczą i czerwienią; kolorowe smugi pokryły już cały nieboskłon. Nikłe promienie, odbijały się w wodach oceanu, podkreślając potęgę Posejdona.
    Upił łyk rumu i zaczął grać.

    Szkielet.

    OdpowiedzUsuń
  10. To, że była na lądzie, było wynikiem zlepku fatalnych przypadków. Porwanie kogoś na wzór jej przyjaciółki na pokład jakiegoś nędznego statku, pościg za nią, bitwa morska, sztorm i coś, czym oberwała zdecydowanie zbyt mocno. A potem obudziła się w domu jakiegoś małżeństwa. Potem okazało się, że była to karczma z pokojami na górnych piętrach. Przydatny patent, ale zamtuz otworzono dość niedaleko, dlatego nikt nie korzystał. Oprócz niej.
    Pierwszym odruchem Rosy było zjedz to. Rzuciła się, ale została zduszona przez rosłego mężczyznę, który nie dał byle bestii z morza zatopić swoich kiełków w szyi swojej żony. Walczyła długo, aż nie opadła z sił. Zaczęła czuć głód, który wyżerał ją od środka. Była zbyt słaba, by dalej atakować. Została złamana. Była posłuszna, bo dostawała jedzenie – mięso zastępcze w postaci ryb i innych zwierzątek. Oraz wodę. Potrzebowała wody, wypijała ją litrami. Potem jej organizm zaczął się przestawiać.
    Jednak najgorsza była nauka chodzenia. Każdy stawiany na ziemi krok bolał jak spacer po tłuczonym szkle. Ale i to, dzięki wytrwałości i pomocy ze strony Margaret, dało się opanować. Jones i Marge w końcu mogli zaufać Rosie na tyle, iż obdarzyli ją własnym nazwiskiem, dali ubrania oraz posadę w ich karczmie. Dlatego właśnie Czarna Kotwica zyskała na tak wielkiej popularności. Przez piękną dziewoję, która zjawiła się niewiadomo skąd i nagle – i nazywa siebie córką karczmiarki, która nigdy przy nadziei nie była (bo i być nie mogła).
    Okazało się, że ludzie mogą być naprawdę wartościowi. I tak, z krwiożerczej bestii, przemieniła się piękną i słodką oraz zdecydowanie zbyt naiwną dziewuszkę. Lubiła rozmawiać z ludźmi z karczmy, zwłaszcza, gdy mieli jakąś ciekawą historyjkę do opowiedzenia.
    Ach, tak. Jeszcze jednym okropnym problemem dla Rosy była kąpiel. Gdy tylko zanurzała się w wodzie, jej ogon powracał i był okropnie niewygodny. Dlatego też zmieniła miejsce – znalazła na plaży oddalone od wzroku niepotrzebnych ludzi miejsce odgrodzone głazami. Tam porzucała na moment swoje ubrania i wypływała w morze – aby znów poczuć choć przez chwilę swoją prawdziwą naturę. Nie chciała jej zatracać, nieważne jak bardzo by jej nie lubiła.
    Tym razem ktoś jednak przejął jej stałe miejsce kąpieli. Usłyszała syreni śpiew dochodzący właśnie stamtąd. Nie, żeby specjalnie ją zauroczył. W morzu one wszystkie były takie same. Pod względem urody, zdolności i cielesności (to dlatego Rosa nadal nie może się przyzwyczaić, że nie należy byle komu wystawiać na widok piersi – na szczęście tego właśnie pilnuje Margaret). Dziewczę o długich blond włosach, niebieskich oczętach, odziane w białą sukienkę z czerwonym gorsetem i wstążką na ramieniu o tym samym kolorze, która miała zakrywać jej bliznę, szło prosto w szpony jednej z sióstr przez swoją ciekawość.

    Rosa Williams

    OdpowiedzUsuń
  11. [Jasne :D Masz może jakiś pomysł?]

    Regana

    OdpowiedzUsuń
  12. [Prawda jest uroczy :3 Hm, wątek ? Pewnie :D Masz jakiś pomysł?]
    Jin

    OdpowiedzUsuń
  13. [Również na razie nie mam żadnego pomysłu, ale jeśli coś ciekawego przyjdzie mi do głowy to się odezwę :)]

    Regana

    OdpowiedzUsuń
  14. siedział tak, pił i grał. To było lepsze nić oglądanie się za kimś, kto tutaj przychodził i myśląc, ze jest zwykłym żebrakiem, szturchał, szukając zaczepki. Jednak gdy Szkielet unosił wzrok, nieszczęśnik ze strachem zaczął wrzeszczeć, a potem przyjmował na sobie kilka cięć ostrza. Pirat nie lubił takich ludzi; strasznie go irytowali.
    Spojrzał przed siebie. Wziął głęboki oddech i naciągnął bardziej kapelusz na twarz.

    Szkielet.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Dobra! Nie przedłużając rzucam ci tutaj pomysł. Nie jest górnych lotów, ale będzie w nim trochę, a nawet dużo akcji.
    W takim razie zaczynam:
    Nasz wątek rozpocząłby się w momencie odnalezienia przez Morgana pewnej błyskotki na brzegu morza. Okazałoby się to amuletem/talizmanem/naszyjnikiem twojej syrenki, który byłby dla niej ogromną pamiątką (o ile twoja pani coś takiego nosi). Kerr z ciekawości kilka dni obserwowałby z ukrycia brzeg, by w końcu dowiedzieć się do kogo ta błyskotka (niesamowita, bogata, niespotykana i w ogóle zupełnie inna niż to co noszą kobiety w Port Royal) należy. Do syrenki, która dziwnym trafem zbyt blisko podpływa do Portu Royale.
    Morgan, że jest wyjątkowo chciwym mężczyzną, będzie chciał zaszantażować tym Ginewrę. W końcu syreny znają morza jak nikt inny i z pewnością wiedzą, gdzie kryją się różnorodne skarby. Zasadziłby się na nią w tajemnicy przed swoją załogą (nie ufa żadnemu z nich) jednak ich spotkanie zostałoby przerwane przez inną grupę piracką, która podsłuchała/wykupiła informacje o planie kapitana Latającego Smoka. Ginewra mogłaby rzucić się w tym czasie na Morgana, porwać go do morza, by odzyskać swoją własność. Nie wiedziałaby jednak, że Morgan potrafi oddychać pod wodą (sam o tym nie wie, długa historia z inną syrenką :D). Mimo starań Ginewry ona oraz Morgan (jako jedyny żywy ze swojej grupy) zostaliby uwięzieni przez tamtych piratów, wywiezieni na statek, by sprzedać Ginewrę, a Morgana zabić na jakiejś odległej wyspie, co by wszyscy myśleli, że urżnął się i utonął w morzu. Będą musieli uciekać, może w zamian za pomoc Ginewra obiecała by mu jakąś wskazówkę czy nawet pomoc w dostaniu się do skarbu przeklętego pirata (co by nam jeszcze bardziej wydłużyło wątek).
    Fiuuu... Chaotycznie, ale napisałam. Mam nadzieję, że jakoś się rozczytasz w tym wszystkim xD
    Możemy jednak nadal myśleć jeśli ci się nie spodoba :D]

    Morgan Kerr

    OdpowiedzUsuń