Anamaria
Quesada
Latający Smok |
Ogniomistrz | 28 lat wśród żywych | 8 lat na morzu
Wnuczka oficera floty hiszpańskiej – Tomasa Quesady oraz francuskiej
kurtyzany, którą wyrwał z burdelu i poślubił – Aveline Blanc. Córka byłego
artylerzysty Latającego Smoka –
Hectora Quesady i porządnej brytyjskiej panny – Vivian Moonheart. Urodzona i
wychowana w Porcie Royal przez dziadków i matkę.
Dorastała w domu, w którym nie brakowało niczego – oprócz ojca, który
rzadko wracał z długich rejsów do niej i matki. Mimo wszystko kochał ponad
życie swoje dwie perełki i dzielił się z nimi wszystkim, co tylko miał.
Anamaria dostała wykształcenie od oczytanej Vivian. Od Hectora zaś otrzymała
zamiłowanie do morza. Aby móc po nim pływać, kupił jej niewielką łódkę. Może i
było to nic przy wielkich statkach, lecz została obdarzona większą miłością niż
jakakolwiek rzecz kiedykolwiek. Kiedyś swoją dziecięcą rączką namalowała na
niej napis ‘Dolly’. Czekała zawsze z niecierpliwością na powrót taty, by
móc wypłynąć w morze i poczuć się jak prawdziwy korsarz.
Gdy miała ledwie lat siedemnaście, w Porcie Royal znalazł się jeden samotny
żołnierz z Hiszpanii, Antonello Zaragoza, który zdobył młode serce porywczej
wtedy dziewczyny. Nie widziała poza nim świata, nie obchodziła jej jego
niejasna historia, planowała już od razu ślub, a nawet imiona przyszłych
dzieci, na co Antonello jedynie przytakiwał z uśmiechem. Spędził z nią kilka
miesięcy, dając jej złudne nadzieje, składając obietnice bez pokrycia i
wykorzystując ją. Pewnego dnia zniknął razem z Dolly i więcej go już
nie zobaczyła.
Gdy miała lat dwadzieścia, ojciec zszedł z Latającego Smoka na
ląd po raz ostatni – na jednej nodze. Podczas rejsu miał poważny wypadek i nie
był w stanie dalej służyć na pokładzie. W zamian za siebie zaoferował
kapitanowi swoją jedyną córkę. Wątpliwa była jej wiedza i umiejętności, a każda
rozmowa ojca z posiadaczem statku odbywała się poza jej plecami – w końcu
wypłynęła w morze, lecz była to jedynie próba, którą zdała na stopień „może
być, ale przyłóż się bardziej, jeśli nie chcesz nas posłać na dno”. Anamaria
wzięła sobie do serca słowa kapitana i jak głupia pracowała nad sobą, aby być
co najmniej taka jak ojciec.
Pływa już na Latającym Smoku ósmy rok. Przystosowała się szybko
do życia wśród pirackich psów. Kilkoro z nich zapamiętało boleśnie, iż znać
powinni swoje miejsce, a brudne łapy spragnione kobiecego ciała trzymać precz
przy sobie. Anamaria jest w stanie grozić bronią, jeśli zajdzie taka potrzeba,
poszarpać lub zdrowo przyłożyć, ale i tak kocha te krzywe mordy, z którymi jest
jej dane podbijać Karaiby. Chętnie uczestniczy w zabawach i bijatykach, pija z
nimi rum i śpiewa szanty. Na pokładzie jest jednak jedna osoba, która budzi w
niej respekt – kapitan. Każdy jego rozkaz jest dla niej świętością, nawet jeśli
czasem uważa go za dziwny. Patrzy krzywo na lgnące do niego panienki, które
najwidoczniej liczą na to, iż wkupią się w jego łaski i rozkochają go. Chociaż
dobrze go nie zna, wie, że to niemożliwe, a każda, która się łudzi, jest
skończoną kretynką, która zasłużyła w stu procentach na swój los naiwnej gąski
(żeby nie określić tego brutalniej).
Nie przebiera w słowach, nie obchodzi jej, czy coś ci się nie spodoba czy
też nie, szczera do bólu, nie obiecuje nic, czego nie jest w stanie spełnić.
Zniszczyłaby każdy statek, na którym pływa chociaż jeden hiszpański żołnierz.
Porozmawia nawet z byle szczurem okrętowym, byleby sobie za bardzo nie
pozwalał. Nigdy nie zakochała się ponownie i zwątpiła w istnienie miłości.
Jeśli miałaby z kimś już spędzić noc, to z osobą, której nie kocha. Lecz na
szczęście nigdy do czegoś takiego się nie posunęła.
FC: Zoe Saldana
[No tak, musi ją kojarzyć. Tym bardziej, że on jednak zwraca uwagę na to, kto go może zbesztać xD Jaki wątek proponujesz? Jakiś pomysł?]
OdpowiedzUsuńJin
Szkielet obudził się nad ranem. Spojrzał w bok, na śpiącą jeszcze Anamarii. Ucałował jej czoło, po czym ostrożnie usiadł na brzegu materacu.
OdpowiedzUsuńPodrapał się po brodzie. Wstał i ruszył do łazienki, gdzie po chwili napełnił drewnianą wannę gorącą wodą. Odłożył wiadra, które przyniósł gospodarz na bok; po czym zanurzył się.
Odetchnął, odchylając głowę w tył.
-Chodź do mnie. - wyciągnął dłoń w stronę kobiety z wężowatym uśmiechem. Woda sprawiła, że napięte dotąd mięśnie Szkieleta rozluźniły się.
OdpowiedzUsuń-Jak się spało ? - zapytał i ucałował słodkie wargi kobiety. Przesunął dłońmi po jej plecach. - Ślicznie dzisiaj wyglądasz, ptaszyno.
OdpowiedzUsuń-No cóż, teraz bynajmniej nie będziesz chciała żadnego innego mężczyzny. - odparł i złożył kilka mokrych pocałunków na jej szyi. Zacisnął palce na kształtnym tyłku ogniomistrza. - Choć nadal mam mało. - wsunął dwa palce do jej ciepłego wnętrza, poruszając nimi intensywnie.
OdpowiedzUsuń-Jak już będziesz moją żoną... - zastąpił palce sobą. Gdy męskość Szkieleta była już w całości we wnętrzu kobiety, pirat dokończył - to musisz mieć świadomość, że zawsze mam ochotę na seks.
OdpowiedzUsuń-Można tak powiedzieć.
OdpowiedzUsuńWplątał palce dłoni w jej włosy i pociągnął do tyłu. Złożył pocałunek na brodzie kobiety i linii jej żuchwy. Poruszył biodrami.
Ujął w dłoń jędrną pierś kobiety i ścisnął. Mógł pozostać w takiej pozycji przez całą wieczność, ale wszystko nie mogło przecież trwać długo; gdy Anamaria zaczęła się poruszać, westchnął cicho.
OdpowiedzUsuń-Powiedz, Ana... - zbliżył twarz do jej ucha.- Ten hiszpański pies, też cię tak dotykał?
-Szkoda, że taka hiszpańska zaraza zabrała ci dziewictwo. - sięgnął dłonią to krocza kobiety i intensywnie zaczął stymulować czuły punkcik palcem.
OdpowiedzUsuńPo kilkunastu minutach Szkielet wypełnił wnętrze kobiety swoim nasieniem. Uśmiechnął się pod nosem i ucałował wargi Anamarii.
OdpowiedzUsuń-myślę, że dasz mi potomka szybciej niż się spodziewasz. - zaśmiał się gardłowo.
-Zobaczysz, kiedyś zamieszkamy w jakimś dworku, oddalonym od tego zgiełku. Będziesz panią domu. - oznajmił. Szkielet snuł teraz marzenia, bardzo nieprawdopodobne marzenia. - Poszukamy naszej córce, jakieś dobrego męża. A mój syn, będzie piratem. Będzie lepszy ode mnie.
OdpowiedzUsuńPocałował krótko kobietę.
-dlatego tylko to snucie marzeń, a nie spełnianie ich. - odparł i schował twarz w ramieniu ogniomistrza. Wziął głęboki oddech.
OdpowiedzUsuńRaczej przed tobą, pomyślał. Uśmiechnął się pod nosem. Nie zapominał o swoim wieku, i o tym, że śmierć za kilka lat się o niego upomni.
OdpowiedzUsuńWyciągnął się w wannie i przymknął powieki. Przyjemnie było tak na chwilę zapomnieć o wszystkim.
-Że co ? Nigdzie nie idziesz. - zamknął ogniomistrza w żelaznym uścisku. -Powiedz mi lepiej, co ci się śniło? Mamrotałaś coś pod nosem. Zdradzasz mnie z jakimś psem ?
OdpowiedzUsuń-Ah, tak ? - uniósł brew.
OdpowiedzUsuńPrzesunął dłońmi po talii kobiety i trącił nosem jej nos. chyba się trochę rozleniwił, bo nawet choć się przez chwilę nie pomyślał o tym by opuścić wannę.
-A masz takowe w ogóle ? - zapytał, patrząc Anamari głęboko w oczy. Przekrzywił głowę w bok.
OdpowiedzUsuń-Zostań moją żoną. - odparł i ujął twarz kobiety w dłonie. Uśmiechnął się wężowato, po czym przesunął nosem po jej żuchwie.
OdpowiedzUsuń-Tak. - kiwnął lekko głową. - No chyba, że nie chcesz mieć tak starego męża.
OdpowiedzUsuńSzkielet był w pewien sposób przygotowany na odmowę. W końcu do ożenku nie można nikogo zmusić; patrzył na twarz Anamarii z beznamiętną miną, czekając choćby na jedno słowo z jej strony.
Ucałował czoło kobiety i uśmiechnął się pod nosem. Przesunął dłońmi po ramionach Anamarii. Przez chwilę zastanawiał się, jak będzie wyglądało jego życie po ślubie; czy zmieni się ? Czy nadal będzie tym samym Szkieletem ?
OdpowiedzUsuńMusnął wargami usta ogniomistrza.
On także się podniósł. Przeciągnął się i idąc do pokoju, klepnął tyłek Anamarii. Puścił do kobiety oczko, po czym zaczął się ubierać.
OdpowiedzUsuń-Czyżbyś miała ochotę na powtórkę z wczoraj ? - zapytał. Objął kobietę w talii.- Bo ja bardzo chętnie.
OdpowiedzUsuńzmarszczył lekko brwi, z tym wężowatym uśmieszkiem.
-Moja kruszynka, groźni przyszłemu mężowi ? - pokręcił głową.- Nie ładnie.
OdpowiedzUsuńWpił wargi w szyję kobiety, robiąc okazały ślad na jej skórze.
-chociaż nie, nie mogę cię wziąć teraz, najpierw muszę znaleźć jakiegoś klechę. - przesunął nosem wzdłuż szczeki Anamarii.
Uśmiechnął się pod nosem, i gdy Anamaria miała wciągnąć bieliznę, złapał mocno za jej biodra, popychając na łóżko.
OdpowiedzUsuń-Nie powinnaś drażnić wilka morskiego.
Przesunął palcami po jej kroczu, dość szybko i intensywnie. Schwyciła swoją męskość i poruszył kilka razy dłonią, by była sztywna. Gdy tak się stało, sprawnie wdarł się do wnętrza kobiety.
Zaczął poruszać biodrami; mocno, bez przerwy. Zacisnął palce na karku ogniomistrza. Na wargi Szkieleta wpełzł uśmieszek.
OdpowiedzUsuńZmienił pozycję: Anamaria teraz leżała na plecach, Szkielet uniósł jej biodra w górę, pogłębiając penetrację. Kobieta nie mogła jeszcze wszystkiego wiedzieć o Szkielecie. Faktem było, że jeśli chodziło o sprawy łóżkowe był twardy jak skała. Pocałował mocno przyszłą żonę.
OdpowiedzUsuńSkończył po kilkunastu minutach. Klepnął kobietę w pośladek i usiadł na brzegu łóżka. Uśmiechnął się pod nosem.
OdpowiedzUsuń-Jesteś strasznie, zboczona, moja droga.